Ewa Żochowska – (ur.1976, Łódź) artystka sztuk wizualnych (malarstwo, grafika, fotografia, instalacje, performans), animatorka kultury, projektantka (aranżacja wnętrz, murale i malowidła ścienne, projektowanie graficzne), prezeska Fundacji Przędzalnia Sztuki, właścicielka Pracowni i Galerii Kreatoora na Księżym Młynie w Łodzi. Absolwentka ASP w Łodzi (2002). Od 2013 organizatorka warsztatów artystycznych i wydarzeń kulturalnych w Łodzi, m.in. Stacja Księży Młyn – targ staroci, rękodzieła i sztuki użytkowej. STYPENDIA I NAGRODY: W 2023 r. artystka otrzymała z rąk Prezydent Miasta Łodzi – Hanny Zdanowskiej Medal na 600-lecie Łodzi za swoją działalność artystyczną i społeczno – kulturalną. Współautorka projektu „Miny” – interaktywnej instalacji audiowizualnej w przestrzeni miejskiej, realizowanej w ramach stypendium MKiDN otrzymanego przez Natalię Kalisz (2019). W 2015 r. otrzymała wyróżnienie honorowe w konkursie „Młode Polskie Malarstwo” Galerii Ale Sztuka! za obraz „Martwe Kwiaty – Louise”, w 2006 r. nominację do nagrody na V Triennale Autoportretu, a w 2000 r. do nagrody w XVII Konkursie im. W. Strzemińskiego.
TARGI SZTUKI: Targowisko Sztuki, 3-4.02.2024, Centrum Praskie Koneser, Warszawa PUBLIKACJE: „Kultura Odporna” – album wydany przez Wydział Kultury Urzędu Miasta Łodzi prezentujący sylwetki artystów i artystek związanych z miastem. Album wieńczy projekt (2020 -2024 r.) obejmujący spotkania, dyskusje i prezentację fotografii artystów w przestrzeni miejskiej na citylightach. AUTORSKA TWÓRCZOŚĆ ARTYSTYCZNA: Najważniejsze wystawy indywidualne: „Martwe kwiaty” (2017), „Malarstwo” (2007), Miejska Galeria Sztuki w Łodzi (Galeria Bałucka); „Afekty” (2017), Rynek Sztuki w Łodzi (Galeria ELart); „Malarstwo” (2007, 2012), Galeria Katarzyny Napiórkowskiej, Warszawa; „Mrok”, (2014), Foto Cafe 102, Łódź; „Martwe kwiaty” (2023), „Czarne jagódki” (2019), „Bestia/Bestie” (2014), Pracownia i Galerii Kreatoora, Łódź, „Malarstwo” (2004), Galeria Wydziału Edukacji Wizualnej, ASP Łódź. Uczestniczka wystaw zbiorowych, m. in.: „Wszystko na sprzedaż”, Galeria S35, Łódź (2023); wystawa konkursowa „Kobieca Strona Sztuki IV”, Defabryka, Warszawa; „Rzeczywistości mieszane” z cyklu DESIGN w procesie – wystawa i koinferencja naukowa, Akademickie Centrum Designu, Łódź (2023); „Ona. Energia”, Stolarska/Krupowicz Gallery (2021,2018), Warszawa, IV Ogólnopolski Konkurs Malarski im. L. Wyczółkowskiego (2020), „Kontynuacja”, Piotrków Trybunalski (2015); III Piotrkowskie Biennale Sztuki (2015); 2, 3, 4 Niezależny Salon Młodych Łódzkich Twórców, Łódź (2015-2017); Konkurs im. M. Michalika na Obraz dla Młodych Malarzy (2010); wystawa pokonkursowa o Grand Prix Fundacji im. F. Eibisch (2008, 2012); 7. Biennale Małych Form Malarskich, Toruń (2007); V Triennale Autoportretu, Radom (2006); Festiwal Polskiego Malarstwa Współczesnego, Szczecin (2006, 2008, 2016); IX Międzynarodowe Biennale Grafiki, Sarcelles (2003); „Rocznik 2002” – wystawa najlepszych dyplomów ASP (2003); Międzynarodowe Triennale Grafiki, Kair (2003); V Triennale Grafiki Polskiej, Katowice (2003). Jej obrazy znajdują się w kolekcjach prywatnych w kraju i zagranicą. Swoje działania twórcze poszerza o inne media m. in. performance „Głód” przeprowadzony z Natalią Kalisz w ramach akcji artystycznej Anki Leśniak „Marsz głodowy kobiet” zapowiadającej rocznicę marszu głodowego Łodzianek z 1981 r. (2018) oraz „Poplątanie”, instalacja przestrzenna zrealizowana z Izabelą Nakoneczną w ramach Ubierz Alles vol. 4, Galeria Off Piotrkowska, Łódź (2012). Autorka koncepcji i współwykonawczyni performansu dokamerowego „K- ŁĄCZA” zrealizowanego w ramach projektu Fundacji Przędzalnia Sztuki „Miejskie KODY Kultury” z udziałem zaproszonych do współpracy łódzkich artystów (m.in. Aleksandry Chciuk i Adama Lewartowskiego). Jest to seria krótkich efemerycznych interwencji artystycznych realizowanych na terenie osiedla Księży Młyn badająca istniejące oraz budująca nowe relacje człowieka z naturą w mieście.
W malarstwie poszukuje pierwotnej czystej intensywności poprzez analizę ekspresji ludzkich emocji i wewnętrznych lęków z perspektywy kobiety jednocześnie wychodząc poza ramy stereotypowej kobiecości i prowadząc grę z symboliką femme fatale. Maluję cyklami (”Martwe kwiaty”, „Afekty”, „Koronki”, „Bezsenność”, „Uśmiechy niehollyłódzkie”), w których motywy przenikają się, a elementem spajającym jest wizerunek kobiety poddawany kolejnym transformacjom. Malarstwo to zajęcie dla tych, którzy nie boją się być ze sobą dłużej i głębiej. Gdy maluję, doświadczam pełnej, fizycznej wręcz, intensywności kontaktu z obrazem, chłonę zapach farby, z przyjemnością dotykam opuszkami palców powierzchni, niecierpliwie sprawdzając czy już jest sucha. W pełnym ekscytacji skupieniu kładę kolejne warstwy. Trzy, cztery, czterdzieści, tyle, ile trzeba; nie liczy się czas; pora dnia i pora roku też nie ma znaczenia. Gdy skończę, z zadowoleniem odwieszam go na ścianę jak trofeum, w najlepszym miejscu, żeby sobie jeszcze czasem na niego zerknąć w przelocie, niezobowiązująco. Nie przywiązuję się do skończonych obrazów, bez żalu się z nimi rozstaję. Całą uwagę i energię przenoszę na nowy „obiekt” i niezmienny proces zaczynam od początku. Chyba, że… Chyba, że dawno skończony obraz zaczyna mi się nagle bacznie przyglądać. Po tygodniach, miesiącach. Zaczynam czuć jego, początkowo łagodne, potem coraz bardziej intensywne spojrzenie, łaskoczące mnie w kark. Chowam go za inne obrazy. I tak czuję jego wzrok. Odwzajemniam w końcu spojrzenie. W końcu stary obraz, to taki stary przyjaciel. Jak patrzy, to znaczy, że to coś ważnego. I już wiem, że coś wcześniej było nie tak, chociaż jeszcze do końca nie wiem, co. Podążam za jego wzrokiem, podążam za instynktem. Do tej pory jeszcze mnie nie zawiódł. Wiem, że nie znajdę już punktu, w którym skończyłam, więc zacznę tam, gdzie uznam, że może być nowy początek. Na nowo czuję ekscytację. Na nowo kładę kolejne warstwy. Tyle, ile trzeba. Artystka jest jak gąbka. Chłonie wszystko – obrazy, słowa, dźwięki. Cały otaczający świat może stać się inspiracją do powstania obrazu: wzorek na rajstopach i uschnięty pająk, dźwięk rozsychającej się deski i woda kapiąca z kranu, fotografie gwiazd kina niemego i miliony nieudanych selfie, złamane serce i nadzieja na jutro, słodkie sny na jawie i nocne koszmary. Skumulowane dane i wrażenia poddane zostają filtracji przez wewnętrzne sito brutalno – czułego świata emocji i nierealistycznych oczekiwań, a następnie przetrawione przez trzewia i sprasowane przez analityczny umysł, który zawsze na końcu dorzuci swoje trzy grosze. W sztuce nie słucham rad i nie chodzę na kompromisy, gdyż w procesie twórczym oddaję się całkowicie w ręce królowej matki – intuicji. Obraz powstaje w dogodnym dla siebie czasie i tempie. Pochłania i wymaga. Podczas malowania lepiej ograniczyć wszelkie rozpraszacze. Jeśli finalnie uda się stworzyć pomost energetyczny i płaszczyznę wymiany myśli i emocji z odbiorcami, jeśli obraz wywoła u oglądających choć jedno drgnienie powieki, choć sekundę refleksji, jest to nieporównywalne z niczym innym poczucie spełnienia i radości. Jeśli nie… To maluję dalej…